Lifestyle

A wszystko przez smak babcinego chleba… czyli jak to się zaczęło?

Smaki dzieciństwa

Większość z nas ma w swojej pamięci wspomnienie pewnych smaków dzieciństwa. Bardzo często są one tak silne, że po latach staramy się je na nowo przywołać, odszukać, próbujemy odtworzyć… Liczymy, że przeniosą nas na chwilę w beztroskie czasy najmłodszych lat, ale raczej rzadko nam się to udaje. Czasem jednak zdarza się coś innego, tak jak stało się w moim przypadku, że pierwsze kulinarne wrażenia stworzyły zalążek życiowej pasji. A wszystko przez smak babcinego chleba…

A więc jak się to wszystko u mnie zaczęło?

Pochodzę z domu, gdzie od zawsze gotowało się pyszne posiłki, piekło ciasta, wypiekało domowe chleby. Moja babcia Marysia była w tym prawdziwą mistrzynią! Chrupiącą skórkę z jeszcze ciepłego swojskiego pieczywa pamiętam najbardziej! Jako nastolatka oczywiście nie byłam zbytnio zainteresowana tematem. Wszyscy wiemy, że młodzieńcze lata rządzą się przecież swoimi prawami. Myślę, że gdybym wówczas była pilniejszą uczennicą, moja droga w nabywaniu tej umiejętności byłaby mniej wyboista. Teraz żałuję, że nie uczyłam się od mojej babci jak piec chleb. Na szczęście nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dlaczego? Bo metodą prób i błędów doszłam do tego sama, z czego jestem bardzo dumna (zresztą będzie to idealny temat na osobny wpis).

 

A wszystko przez smak babcinego chleba

 

Od kiedy pamiętam, często pomagałam mojej babci Marysi i mamie w drobnych pracach kuchennych, choć wtedy nie zawsze byłam z tego faktu zadowolona. Miałam swoje obowiązki (oczywiście adekwatne do wieku), a przy tym sporo swobody, co doceniłam tak naprawdę dopiero po latach.

Pora na eksperymenty

Pierwsze eksperymenty kulinarne przypadły na czas liceum. W tamtych czasach internet nie był jeszcze tak powszechnie dostępny i nie wszystko podane było na przysłowiowym talerzu. Korzystałam z książek kucharskich oraz przepisów z gazet, co dla tych z Was, którzy nie pamiętają świata bez komputerów, może brzmieć dziwnie. Ale powiem Wam — to naprawdę miało swój urok.

Pora na zmiany

Gdy w wieku 21 lat zamieszkałam w Londynie z moim obecnym mężem, zaczęłam bardzo dużo gotować. Zainspirowana kuchniami świata, które są tu dostępne na wyciągnięcie ręki dla każdego, zaczęłam tworzyć własne przepisy, ciesząc się i poznając nowe, nieznane smaki. Podczas studiów, przy nawale zajęć zaczęło brakować mi czasu i niestety gotowałam mniej. Za to coraz częściej zaczęły się pojawiać w mojej kuchni szybkie 15-minutowe obiady z półproduktów. Życie w biegu nie było dla mnie dobre i odbiło się bardzo negatywnie na zdrowiu. Chwila refleksji przyszła w 2017 roku. Obchodząc swoje 30-ste urodziny, zadałam sobie pytanie, czy jestem szczęśliwa? Czy robię to, co kocham? Oczywiście odpowiedź mnie nie satysfakcjonowała i postanowiłam to zmienić. Znów zaczęłam regularnie gotować.

Owszem, miałam ciemne myśli czy to, co robię, jest smaczne? Czy ja się do tego nadaję? Na szczęście dzięki wsparciu męża odkryłam na nowo pewność siebie w gotowaniu, tak, że nawet zaczęłam piec ciasta. Choć wypieki nigdy nie były moją mocną stroną. Teraz mogę powiedzieć jedno — praktyka czyni mistrza. A wszystko przez smak babcinego chleba…

Mój mąż jest w siódmym niebie, a nasi znajomi uwielbiają moją kuchnię i to jest dla mnie najlepsza nagroda! A jeszcze większa będzie, jak Wy pokochacie moje przepisy.

 

A jakie są Wasze ukochane, niezapomniane smaki z dawnych lat? Podziel się w komentarzu 😉

Nazywam się Mariola

2 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *